Do prawdziwej wodzionki koniecznie trzeba dodać czosnek. Pozdrawiam
Kapitan Cook
2014/01/19 16:39
już poprawione, pozdrawiam
Ślązaczka
2014/02/06 12:36
Przyprawić koniecznie przyprawą do zup (najlepiej w płynie ). Bardzo dobra i tania zupa.
ZOFIA
2014/02/06 18:46
A ja dodaję jeszcze kminek…naprawdè smaczna.–
Ania
2014/02/06 19:57
Ja tę wodziankę wolę z masłem zamiast smalcu. Naprawdę smak o niebo lepszy.
Tak nawiasem, doskonała na przeziębienie, rozgrzewa….
Jacek
2016/01/07 22:05
No wreszcie!:))) Prawie kopia wersji babcinej, czyli dla mnie wspomnienie sprzed ponad czterech dekad. Prawie, ponieważ zupełnie nie kojarzy mi się z posmakiem i aromatem czosnku, choć niewątpliwie gościł w kuchni – pamiętam całe jego warkocze. Prawdopodobnie babcia uwzględniała moje dziecięce preferencje smakowe. Jako okrasa oczywiście smalec domowy z cebulką i skwarkami. I sporo soli. Zamiast całych kromek chleba, kawałki czerstwych skórek, które babcia jakimś tajemniczym sposobem gromadziła w dużej papierowej torbie, specjalnie do przyrządzenia… kapłona. Bo właśnie tak enigmatycznie to danie było określane w moim domu na Kujawach. Babcia kultywowała własne rodzinne tradycje, które po latach stały się jedynie ciekawostką kulinarną. Tak czy inaczej, hasło: „dzisiaj kapłon”, oznaczało dla mnie podniebienne święto.
Malina
2017/12/26 18:29
Wodzionka a nie wodzianka gorole!
Michał
2022/03/20 19:51
do Jacka z 2016/01/07 22:05: co to jest kapłon W zamierzchłych czasach kapłonowano koguty po to, by zwiększyć ich masę. „Dla większej tłustości i smaku lepszego”. Kura znosiła jajka, ówczesny kurczak był drobny i słabo umięśniony, koguty były chude i żylaste (nadawały się tylko na rosół), a kapłon odpowiednio karmiony mógł osiągną wagę nawet do kilku kilogramów, przerastając równomiernie tłuszczem.
Mięso kapłona było wysokiej jakości, miękkie, łatwe w obróbce. W XX w. kapłona wyparłby brojlery, specjalne rasy kur przeznaczone do intensywnego tuczu. Potem ustawowo zakazano kastrowania kogutów w Polsce. Dopiero w 2008 r., ustawodawca zezwolił na kapłonowanie pod znieczuleniem.
Napisz komentarz
Dla zapewnienia Ci wygody użytkowania strony wykorzystujemy pliki cookies. Ich ustawienia możesz zmienić w swojej przeglądarce. Więcej informacji: polityka cookies
Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki
instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu
administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym
dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji
użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego
reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb).
Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu
warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w
plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi.
Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki,
u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików
cookies.” Odbiorcą informacji z cookies jest Netsprint S.A., Google LLC, Stroer Digital Operations sp. z o.o. („SDO”) oraz spółki zlecające SDO realizację kampanii reklamowej, a także podmioty badające i zliczające tę kampanię oraz iż dane te mogą zostać udostępnione na rzecz partnerów handlowych SDO
Do prawdziwej wodzionki koniecznie trzeba dodać czosnek. Pozdrawiam
już poprawione, pozdrawiam
Przyprawić koniecznie przyprawą do zup (najlepiej w płynie ). Bardzo dobra i tania zupa.
A ja dodaję jeszcze kminek…naprawdè smaczna.–
Ja tę wodziankę wolę z masłem zamiast smalcu. Naprawdę smak o niebo lepszy.
Tak nawiasem, doskonała na przeziębienie, rozgrzewa….
No wreszcie!:))) Prawie kopia wersji babcinej, czyli dla mnie wspomnienie sprzed ponad czterech dekad. Prawie, ponieważ zupełnie nie kojarzy mi się z posmakiem i aromatem czosnku, choć niewątpliwie gościł w kuchni – pamiętam całe jego warkocze. Prawdopodobnie babcia uwzględniała moje dziecięce preferencje smakowe. Jako okrasa oczywiście smalec domowy z cebulką i skwarkami. I sporo soli. Zamiast całych kromek chleba, kawałki czerstwych skórek, które babcia jakimś tajemniczym sposobem gromadziła w dużej papierowej torbie, specjalnie do przyrządzenia… kapłona. Bo właśnie tak enigmatycznie to danie było określane w moim domu na Kujawach. Babcia kultywowała własne rodzinne tradycje, które po latach stały się jedynie ciekawostką kulinarną. Tak czy inaczej, hasło: „dzisiaj kapłon”, oznaczało dla mnie podniebienne święto.
Wodzionka a nie wodzianka gorole!
do Jacka z 2016/01/07 22:05: co to jest kapłon W zamierzchłych czasach kapłonowano koguty po to, by zwiększyć ich masę. „Dla większej tłustości i smaku lepszego”. Kura znosiła jajka, ówczesny kurczak był drobny i słabo umięśniony, koguty były chude i żylaste (nadawały się tylko na rosół), a kapłon odpowiednio karmiony mógł osiągną wagę nawet do kilku kilogramów, przerastając równomiernie tłuszczem.
Mięso kapłona było wysokiej jakości, miękkie, łatwe w obróbce. W XX w. kapłona wyparłby brojlery, specjalne rasy kur przeznaczone do intensywnego tuczu. Potem ustawowo zakazano kastrowania kogutów w Polsce. Dopiero w 2008 r., ustawodawca zezwolił na kapłonowanie pod znieczuleniem.