To smakuje jak… foodpairing!
Kuchnia molekularna nie zaskakuje już chyba nikogo. Na fali popularyzacji programów i rywalizacji kulinarnych w telewizji, wrzuciliśmy ją do jednego worka z trendami kulinarnymi, które choć nadal rzadko spotykane, to jednak w jakimś stopniu już nam znane.
Istnieje prawdopodobieństwo, że niedługo foodpairing wpadnie do tego samego worka. Z jednej strony świadczy o wzroście naszej edukacji kulinarnej, a z drugiej o tym, jak szybko akceptujemy i nie staramy się poznać nowego – być może rewolucyjnego podejścia do jedzenia.
Foodpairing – nie zdajecie sobie z tego sprawy, ale ok. 70% z Was miało z nim do czynienia. Zastanawiacie się pewnie kiedy miało to miejsce i czym właściwie jest ten foodpairing.
Kiedy? Prawdopodobnie wtedy, kiedy ja, czyli w wieku ogólnie młodzieńczym (ok. 10 lat). A zaczęło się banalnie, od wyzwania na pewno nie zjesz kiszonego popijając cappuccino! Dzień, w którym poznałam pojęcie foodpairingu był ważnym wydarzeniem w moim życiu – w końcu mogę się przyznać, że kiszony i cappuccino z proszku to całkiem zgrany duet.
Z czym to się je?
Foodpairing jest metodą doskonalenia potraw, która polega na niecodziennych połączeniach smakowych. Łamie stereotypy i sprawia, że patrzymy na jedzenie z zupełnie innej perspektywy niż dotychczas. Składniki (czyli smaki) dobierane są do siebie na podstawie zbliżonego aromatu, choć nie zawsze ta metoda się sprawdza. Pod uwagę bierze się także teksturę i otoczenie, w którym degustuje się tych niecodziennych kompozycji. Foodpairing to nauka, która opiera się nieustannych badaniach prowadzonych przez technologów żywienia, profesjonalnych szefów kuchni oraz pasjonatów jedzenia.
Pasuje jak kwiat do kożucha
Często słyszymy, że coś do siebie nie pasuje (mowa oczywiście o jedzeniu), zapewne sami nie raz zrezygnowaliśmy z jakiegoś składnika, twierdząc, że nie pasuje on do reszty dania. Na jakiej podstawie oceniamy, że smaki nie będą współgrały? Przede wszystkim przez stereotypy i wpływ społeczeństwa, powstrzymuje nas także lęk przed niesmakiem i wizja marnotrawienia jedzenia. Foodpairing funkcjonuje na całym świecie od wieków, a najlepszym przykładem na potwierdzenie tej tezy jest: bazylia i pomidor. Duet znany i uwielbiany, a powstał najprawdopodobniej z czystego przypadku. Ktoś musiał wpaść na pomysł, aby połączyć i przede wszystkim spróbować tej kompozycji która, jak się okazało, stała się ponadczasowa.
Kolejnym przykładem połączenia idealnego jest kalafior i czekolada, które idealnie się uzupełniają.
Dziwne?:
– czosnek lubi się z kawą
– feta lubi się z imbirem
– mandarynki lubią tymianek
Idąc tym tropem można dojść do wniosku, że nie ma połączeń niesmacznych. Są albo wspaniałe (bazylia i pomidor) albo takie, które po prostu się nie uzupełniają. Każdy z nas może spróbować swoich sił w foodpairingu. Wymaga to jednak ogromnej wytrwałości i otwartego umysłu na nowe doświadczenia. Jeśli odnajdziecie kolejny (być może ponadczasowy) duet, podzielcie się nim z nami. Chętnie poznamy i przetestujemy kolejne, kulinarne odkrycie.
Nie wiedziałam, że tak to się nazywa :)
Ale mogę powiedzieć, że uwielbiam foodpairing, najróżniejsze niecodzienne połączenia. Czekolada i chilli, białą czekolada i kardamon, truskawki i ocet balsamiczny, czosnek z kawą również :)