Co kupowaliśmy w szkolnych sklepikach?
Od 1.09 ze sklepików szkolnych i stołówek znika fast food, chipsy, słodycze i produkty zawierające dużą ilość cukru.
Niby wiemy, że to niezdrowe, ale czy nie wspominamy z tęsknotą oranżady w proszku albo chipsów, kupowanych głównie dla dołączanych tazosów? Albo strasznie słodkich szyszek z karmelem? Warto powspominać.
Polskie dzieci są grube
„22,3% polskich uczniów podstawówek i gimnazjów ma nadwagę lub jest otyłych” – alarmuje Instytut Żywności i Żywienia w Warszawie. Największa skala problemu występuje w województwie mazowieckim (32%). Według opublikowanego 2 lata temu raportu UNICEF, nasze dzieci są prawie najgrubsze w Europie.
Od tego momentu, wg Instytutu Żywności i Żywienia, mali Polacy przesunęli się na czwarte miejsce w Europie, za Brytyjczykami, Grekami i Węgrami. Resort zdrowia przygotował więc listę produktów dopuszczonych do sprzedaży w szkołach. Będą to:
– kanapki z pieczywa razowego, pełnoziarnistego lub bezglutenowego
– woda źródlana i soki warzywne
– kawa zbożowa i herbata słodzone miodem (zamiast cukrem)
– mięso, które nie zawiera więcej niż 10 g tłuszczu na każde 100 g produktu
– jogurty, kefiry, maślanki, serki homogenizowane lub produkty zastępujące mleko na bazie soi, ryżu, owsa, orzechów i migdałów
– warzywa i owoce świeże lub przetworzone, ale bez dodatku cukru i z niską zawartością soli i sodu
– keczup (jako jedyny sos) o ile do jego przygotowania użyto minimum 120 g pomidorów na 100 g keczupu
Możecie również sami przygotowywać posiłki woim pociechom. Tutaj poznacie kilka nowych inspiracji, aby drugie śniadania znikały jeszcze szybciej, nim się pojawiły!
Za nieprzestrzeganie zasad grozi grzywna 1 000 – 5 000 zł.
Polskie dzieci nie znają się na zdrowej żywności
W związku z zapowiadaną sklepikową rewolucją, Tesco zleciło badania ankietowe, które miały dać obraz świadomości żywieniowej wśród dzieci. I co się okazało?
– 50% młodych ankietowanych uważa, że drożdżówki zaliczają się do zdrowej żywności
– 49% myśli to samo o herbatnikach
– 22% stawia na pączki
– 14% nie widzi nic złego w batonach z czekoladą ani w napojach gazowanych
– 11% umieszcza w tej grupie chipsy
Warto zauważyć, że ogólnie dzieci mają pojęcie, że coś może być niezdrowe i szukają mniejszego zła, np. wolą rogaliki bez nadzienia albo gumę miętową a nie dosładzaną.
Badanie obnażyło też prostą prawdę, że zdaniem młodego pokolenia „jedzenie bierze się ze sklepu”. 3% ankietowanych stwierdziło, że jajka biorą się z fabryki (co w sumie nie zawsze jest złą odpowiedzią, jeśli pomyślimy jak czasem wyglądają fermy kurze), a 4% za źródło masła uznało nasiona masłowca.
Kiedy my byliśmy młodzi
Lata 80. i 90. to debiut masowej małej gastronomii w szkołach. Tak, to były te czasy, kiedy hot-dog nie przypominał jeszcze suchej buły z parówką i musztardą, jakie nam teraz serwują stacje benzynowe, tylko wypełniały się sałatą, pomidorami, kukurydzą. Bardzo lubiliśmy jeszcze zapiekanki ociekające keczupem i wyjmowane z jakiejś zardzewiałej mikrofali i podniecaliśmy się, gdy właściciel sklepiku pewnego dnia kupił sobie taki biały, lśniący opiekacz.
Na słono
A oto galeria Chipsów. Prawdziwy Hall of Fame!
Słodka szyszka z ryżem
Czy wiecie, że szyszkę ryżową o smaku krówek możecie przygotować w domu? Wystarczy 80 g ryżu preparowanego, 300 g miękkich krówek i 100 g masła. Najpierw trzeba rozpuścić w rondelku masło i krówki na jednolitą masę, a potem dodać ryż, do połączenia składników. Po przestudzeniu możecie formować szyszki.
Tak, tak, bomba kaloryczna i niezdrowe, ale za to jakie dobre!
Ze słodyczy pamiętamy jeszcze Rogaliki Babuni (które zapewne z babunią miały niewiele wspólnego poza nazwą, a obecnie zastąpiły je 7 Days) i nieodżałowane gumy do żucia: Donald, Turbo, Mamba. Moim osobistym faworytem była oranżada w proszku, sprzedawana w długich rurkach. Była dwukolorowa: różowo-żółta.
A które „śmieciowe jedzenie” ze sklepiku szkolnego Wy wspominacie najlepiej?
Niezdrowe, niezdrowe, a powspominać też miło, bo w czasach gdy ja chodzilem do podstawówki to dzieci zamiast pieniędzy na jedzenie dostawały jedzenie, więc zamiast hot dogów, chipsów, coli, lizaków, jadło się kanapki z szynką lub serem, świeżą paprykę, jabłko, a jak się nie zjadło i przykisiło kanapki za łóżkiem albo w biurku to i opieprz się w domu dostało.
Teraz rodzice w większości nie mają czasu na zajmowanie się dietą dzieci, więc rano czekoladowe płatki śniadaniowe, na obiad pieczony kurczak i fryty z frytownicy, a na kolację kanapki z nutellą. Między posiłkami słodycze. To jest przykład znajomych, którzy mieli by możliwość i finansową i czasową, żeby zapewnić dzieciom lepsze jedzenie, ale po prostu im się nie chce. Dzieciaki więc krzywią się jak widzą do obiadu buraczki albo surówkę z marchewki, ale na słodycze żadne się nie krzywi.