Zapomniane jesienne owoce
Czy słyszeliście o rokitniku lub berberysie? Nie? Dziwne, przecież to nazwy owoców, które rosną na terenie Polski od wieków! Jeśli zapytacie starszyzny Waszych rodzin, na pewno uzyskacie wyczerpującą odpowiedź popartą smakowitymi przepisami. Oto kolejny przykład prawdziwości przysłowia „cudze chwalicie, a swego nie znacie”, ponieważ owocowe słodycze naszej kultury to nie tylko jabłka, gruszki, jagody i… banany? – no dobra, może przesadziłem. Z resztą, o tym co nasze i pyszne przekonajcie się sami!
Przeprowadziliśmy sondę uliczną, podczas której odpytywaliśmy przechodniów ze znajomości tych tradycyjnych, polskich owoców. Kilku z nich, również rodzimych, nie opisaliśmy w naszym artykule ze względów sezonowych. Natomiast przygotowując pytania do owocowej sondy, skupiliśmy się na wyjątkowych nazwach tych zapomnianych polskich skarbów. Sami zobaczcie, co się działo:
Rokitnik
Owoce rokitnika są bardzo soczyste i aromatyczne, dlatego świetnie spiszą się w kuchni. Mają charakterystyczny kwaśny i odrobinę cierpki smak, który po przymrozkach zmienia się w słodki. Jednak przy temperaturze poniżej zera tracą pewną część wartości odżywczych. Kuchnia polska lubuje się w tych owocach od bardzo dawna, w szczególności w połączeniu z mięsami oraz jako główny składnik nalewkowy. Można z nich również przygotować przetwory, które będą służyły przepysznym, letnim wspomnieniem w czasie nadchodzącej zimy. Owoce Rokitnika posiadają ponad dwa razy więcej witaminy C niż czarna porzeczka! To wspaniała wiadomość, bo wietrzne i chłodne jesienne dni będą coraz bardziej sprzyjały przeziębieniom. Ponadto Rokitnik jest źródłem witaminy E, F, K, P i kwasu foliowego, a także makro i mikroelementów, np. manganu i żelaza. Jako jedne z nielicznych podczas obróbki w wysokiej temperaturze nie tracą witaminy C, ponieważ nie posiadają enzymów, które są odpowiedzialne za jej niszczenie w wielu innych owocach. Rokitnik jest panaceum na przeziębienia, choroby skóry a także problemy z żołądkiem. Wypróbujcie go i doceńcie!
Pigwowiec Japoński
Zwany również owocem pigwowca. Bardzo często mylony z pigwą, która rośnie na drzewach i kształtem przypomina gruszkę. Natomiast nasz główny bohater obrasta małe kolczaste krzewy. Owoce pigwowca dojrzewają w październiku, ale nawet wtedy są bardzo twarde. Mają wielkość piłki golfowej, a ich cechą charakterystyczną jest bruzdowatość. Odznaczają się kwaśnym smakiem, dzięki czemu z powodzeniem odnajdują zastosowanie zarówno w potrawach wytrawnych, jak i deserach. Klasykiem z udziałem Pigwowca w kuchni polskiej jest gęś lub kaczka z konfiturą z tego owocu. W miąższu znajdziemy bardzo dużo witaminy C, soli mineralnych oraz pektyn. Te ostatnie naturalnie ułatwiają przygotowanie galaretek i substancji o konsystencji żelu. Wielu amatorów kuchni myśliwskiej nie może sobie wyobrazić biesiady bez nalewki z Pigwowca. Nie posiada on szerokiego zastosowania w leczeniu naturalnym, ale z poprawą odporności oraz z biegunką poradzi sobie bardzo dobrze.
Jarzębina (Jarząb pospolity)
Wiedzieliście, że jest jadalna? Co prawda dopiero po przemrożeniu lub obfitym przelaniu wrzątkiem, ale jednak! Surowej jarzębiny nie zjada się z powodu zawartości kwasu parasorbinowego, którego spożycie grozi zatruciem pokarmowym, czyli biegunką i wymiotami. Lecz bez obaw – zblanszowanie owoców usunie kwas i jarzębina stanie się bezpieczna do spożycia, a nawet straci swój mocno gorzkawy posmak. Owoce Jarzęba są cierpkie i pewnie nie wszystkim przypadną do gustu… Jednak naukowcy twierdzą, że zawierają dwukrotnie większą ilość karotenu niż marchewki! W kuchni znajdują zastosowanie przy produkcji nalewek lub win, musów i soków, powideł, a także jako dodatek do dziczyzny. Szczególnie polecam karkówkę z dzika nacieraną jarzębiną – pyszna! W celach przetwórczych uprawiane są gatunki o dużych owocach, które są jadalne nawet na surowo. Jarzębina ma działanie lekko moczopędne, bardzo korzystnie wpływa na błony śluzowe oraz poprawia pracę układu pokarmowego. Warto się skusić!
Berberys
Jego owoce o kwaskowatym smaku to produkt bogaty w witaminy. Berberys nie bez powodu jest cennym składnikiem różnych diet. Jego czerwone, jajowate owoce, w celu sensowniejszego przechowywania, suszy się podobnie jak żurawinę, a zbiera się je we wrześniu i październiku. Berberys można wykorzystać do mieszanki z musli a także jako dodatek do herbaty, który jesienną porą wspomoże organizm podnosząc ogólną odporność. Z berberysowych korali przygotujecie syropy, soki, dżemy, wina oraz wspaniałe nalewki. Poza stosowaniem go w ramach profilaktyki antychorobowej, berberys można spożywać w stanach gorączkowych, zakażeniach bakteryjnych, stanach zapalnych błon śluzowych, a także w celu zwiększenia szczelności naczyń włosowatych (cienkie naczynia krwionośne). Bardzo cenne źródło witaminy C i E, pektyny, karetonoidów oraz soli mineralnych. Zawarta w nich rutyna poprawia ogólne samopoczucie, gdy dokucza nam katar – staropolski Rutinoscorbin!
Borówka brusznica
Te bardzo podobne wyglądem oraz specyfiką miejsc występowania do żurawiny owoce mają również zbliżone do niej działanie. Są moczopędne, antyseptyczne i regulują czynności trawienne. W ich składzie znajdziemy bardzo dużo witaminy C, garbniki, pektyny, fosforany, sole żelaza, a także kwasy organiczne. Z borówki przyrządzicie dżemy, soki oraz nalewki. Równie wspaniale sprawdzą się jako dodatek do deski serów popijanych dobrym winem. Mają nieco gorzkawy i kwaskowaty smak. W naturalnym lecznictwie wykorzystuje się również liście borówkowe do sporządzania naparów. Jednak w tym wypadku trzeba uważać, ponieważ zbyt duże spożycie tego wywaru może spowodować wymioty, pobudzenie, skurcze mięśni i zatrucia. W naszym klimacie borówka brusznica dojrzewa dwa razy: od maja do lipca i od września do października. Warto się na nią zaczaić!
Jak już pewni zauważyliście, większość zastosowań zapomnianych polskich owoców sprowadza się do jednego: powidła, biesiady, alkohole i kuracje lecznicze. Nie oceniajmy jednak tych wartości negatywnie, lecz dostrzeżmy w nich nasze dobro kulturowe. Delektujmy się – nie upijajmy!