Smak Pragi – Kulinarne Przygody Codogara
Zapraszam na pełną smaków i zapachów relację z mojej wyprawy do Pragi. Jeden dzień intensywnych doznań wzrokowych i smakowych. Gorąco zapraszam.
Moją podróż rozpocząłem o godzinie 3 nad ranem na Dworcu PKS we Wrocławiu. Ucieszony zakupionym biletem za 11 zł (w dwie strony!!!) u przewoźnika: Polski Bus z niecierpliwością oczekiwałem na upragniony autokar (jeden z najnowocześniejszych w Polsce). Moja mina powoli bledła, gdy autobus się spóźniał, jednak po ok. 30 min. dumnym krokiem na dworcu przywitał mnie czerwony kolos. Sama podróż upłynęła bardzo szybko na próbach zaśnięcia, uporczywie przerywanego głośnymi rozmowami Francuzów nad uchem lub chrapaniem Pani z rzędu obok (nota bene przypomniał mi się mój pobyt w szpitalu – tylko tam tak samo głośno chrapano).
Po 4,5 h przejażdżce przywitała mnie upragniona Praga. Miasto to zaskoczyło mnie bliskością wszystkich głównych atrakcji. Spacerując z mapą w ręku przypominałem sobie młodzieńcze czasy biegów na orientacje w konkursach PTTK.
Praga jest przepięknym miastem, kompletnie nie zniszczonym podczas wojny, wchodząc coraz to w nowe uliczki rozpościerały się przede mną niesamowite kamieniczki oraz inne budowle. Ale moim celem była prawdziwa uczta dla mojej smakowej duszy.
Zauważyłem, że jarmarki bożonarodzeniowe zarówno w Pradze jak i we Wrocławiu czerpią garściami z tradycji niemieckich festynów. Dlatego nie należy się dziwić wszechobecnym budkom z Bratwurstami, czyli kiełbaskami.
Czymże by była wizyta u naszych południowych sąsiadów, gdyby nie spróbować karkówki z knedliczkami i kapustą. Smak niezapomniany.
Zakochałem się w tym wynalazku. Są to przepyszne kołacze. Jak się dowiedziałem na wrocławskim rynku jest to przepis węgierski. Pyszne ciasto drożdżowe pieczone na grillu z chrupiącą skorupką cynamonowo – cukrową. Pychota.
Zachwyciła mnie również restauracja sprzedająca najlepszą i zarazem najdroższą wołowinę świata – KOBE. Za niewielki stek zapłacimy ok. 250 zł.
A to już raj dla wszystkich fanów czekolady. Najlepsze belgijskie i światowe wyroby z czekolady w jednym miejscu.
Nieskromnie pochwalę się, iż stałem się szczęśliwym posiadaczem mieszanki gorzkich czekolad z całego świata (m.in. Papua Nowa Gwinea, Paru, itd). Smak bosk!!!
Zapach pieczonych udźców roznosił się po całym praskim rynku.
Zwieńczeniem dnia były kasztany – próbowałem je pierwszy raz w życiu! Jednak ich smak mnie nie powalił. Cóż, kwestia gustu i smaku.
Zapytacie mnie, czy ja tylko w Pradze jadłem? Otóż nie – również sporo zwiedziłem. Zapraszam zatem na krótką retrospekcję mojego pobytu w tym cudownym mieście (filmiki na końcu pokazu zdjęć).