Kolacja walentynkowa
Walentynki, czyli Święto Zakochanych (przez złośliwych nazywane Świętem Murarzy, czyli „Walę Tynki”), nie są tak cukierkowe, jak się powszechnie uważa. Rządzi nimi bowiem syndrom odwrotnej proporcjonalności. Schemat jego działania jest prosty. Ilość lat spędzonych razem jest odwrotnie proporcjonalna do pomysłów na udany prezent. Sytuacja nie jest jednak tak beznadziejna, jak mogłoby się wydawać. Zawsze przecież można przygotować super-kolację. Oklepane? Niekoniecznie. Nieważne przecież „co”, ważne „jak”.
Pakiet standard, czyli romantycznie
Tutaj cudów nie będzie. Pakiet standard obejmuje absolutne minimum, czyli biały obrus, kwiaty, elegancka zastawa, a na niej Twoje popisowe danie. I oczywiście nastrojowa muzyka – najlepiej „100 ballad wszechczasów”, „ Najlepsze przeboje dla zakochanych”, albo „The best love songs ever”.
Nie zapominaj o napojach! Przy takich okazjach przyjęło się wino, ale jeśli Twój ukochany/Twoja ukochana preferuje inny trunek (np. wino z jadowitym wężem, albo ziemniaczaną wódkę o smaku bekonu), poświęć się i przełknij tę gorycz. A teraz najważniejsze, czyli co do gara? Zakładam, że nie masz wiele czasu, dlatego polecam coś na szybko. Moim faworytem jest pappardelle ze szpinakiem. Skoro to ma być kolacja, potrawa powinna być lekkostrawna. Nie chcesz chyba, aby Twoja druga połówka zapamiętała ten wieczór jako walentynkowy koszmar. Przysłowie: „Przez żołądek do serca” nie zawsze się sprawdza…
Pakiet medium, czyli przyjemne z pożytecznym
To pomysł dla osób niepotrafiących usiedzieć w miejscu. Oczywiście zaczynamy od najprzyjemniejszej części wieczoru, czyli kolacji. Jeśli chcesz olśnić swoją wybrankę kulinarną wirtuozerią proponuję tartę z łososiem. Jeśli natomiast jesteś kobietą i szykujesz niespodziankę dla ukochanego, zaserwuj mu kurczaka w panierce z krakersów. W przeciwnym razie miej w zanadrzu szybką odpowiedź na pytanie/wyrzut, pt. „Gdzie jest mięso?”.
Kiedy już kulinarna część wieczoru będzie za Wami, wybierzcie się na spalanie. Spokojnie – nie mam na myśli solarium, ani pieczenia kiełbasek w środku zimy. Chodzi o spalanie kalorii. Szczególnie polecam lodowisko (zawsze można „przypadkiem” upaść i prosić o pomocną dłoń); albo basen (chyba nie muszę tłumaczyć dlaczego). Ważne, abyście oboje dobrze się bawili i nie mieli wyrzutów sumienia zajadając się kolacyjnymi przysmakami…
Pakiet super gold, czyli walentynkowy hardcor
Kończymy propozycją dla ludzi o mocnych nerwach. W tym pakiecie najpierw jest szaleństwo, a potem degustacja. Jeśli chcesz, aby Twoja druga połówka na długo zapamiętała tegoroczne Walentynki, zafunduj jej którąś z niecodziennych atrakcji. Co powiesz na skok na spadochronie, usuwanie przeszkód na strzelnicy, czy gokartowe szaleństwo? Oczywiście wszystko w tandemie. Jeśli zainspirował Cię ten plan, wiedz, że należy realizować go dużo wcześniej. 14 lutego może być już za późno na poszukiwania odpowiedniej atrakcji. A po pełnym wrażeń dniu wypada dobrze zjeść. Na tę okazję polecam kurczaka z kalafiorem. Danie powstaje w mgnieniu oka i w ten sam sposób znika z talerza.
Po kolacji walentynkowej nie sposób zapomnieć o deserze, który dopieści zmysły i wywoła uśmiech na twarzy. Idealna będzie panna cotta z sosem malinowym lub nieśmiertelny smak dzieciństwa – lody!
Fotografie:
Porto Bay Trade z Flickr.com
Codogara.pl
Sory oczekiwałem pomocy na kolacje we dwoje a tu co? :-( a tu wykwintne czasochłonne i drogie przepisy ja potrzebowałem pomysla na juz a nie od rana do wieczora sam lepiej wymysliłem niz wasza strona sorrrki i powodzenia Pozdrawiam pioooo:-)
Przykro mi, że Pan nic nie znalazł dla siebie, polecam przy okazji poszukać wśród przepisów z tej kategorii: http://www.codogara.pl/category/przepisy-na-romantyczna-kolacje/. Polecam risotto: http://www.codogara.pl/8683/risotto-z-kurczakiem/ . Wystarczy 18 minut i gotowe. Pozdrawiam