Łosoś może być szkodliwy – sprawdź jak mądrze wybrać
Co powoduje, że uważane za zdrowe produkty przestały takimi być? Wystarczy nieodpowiedni sposób ich produkcji! To właśnie dzieje się z łososiem hodowlanym! Podobnie jak u dopalaczy nie znamy jeszcze możliwych skutków ubocznych spożycia ryb zawierających toksyczne dioksyny. Radzimy Jak dokonać dobrego wyboru przy zakupie łososia i tym samym nie narażać się na zatruwanie organizmu.
Uwaga! Toksyczny łosoś!
W ostatnich dniach w Internecie można przeczytać wiele alarmujących informacji o dostępnych na naszym rynku spożywczym łososi z hodowli, które zawierają wiele toksycznych związków. Temat wstrząsnął konsumentami podobnie jak ostatnie incydenty z dopalaczami. Te środki odurzające, których składu nikt nie jest pewien i na chwilę obecną nikt nie określił jakie konsekwencje dla organizmu może nieść ich spożycie, można postawić w jednym szeregu pod względem zagrożenia dla zdrowia z dioksynami zawartymi w rybach. Łososie hodowlane można uznać nawet za produkt niebezpieczniejszy od dopalaczy, ponieważ konsumenci postrzegają je jako prozdrowotny produkt i nie zdając sobie sprawy z zagrożenia wynikającego z ich spożycia dalej je spożywają.
Dioksyny groźne jak dopalacze
Okazuje się, że spożywanie ryb, które przez swoją zawartość kwasów omega-3 i omega-6 miały wpływać korzystnie na stan zdrowia, wcale nie jest takie zdrowe. Na szkodliwe działanie toksycznych dioksyn najbardziej narażone są kobiety w ciąży, ponieważ związki toksyczne szkodliwie działają na płód oraz układ rozrodczy. Mogą mieć także duży wpływ na układ odpornościowy oraz nerwowy. Z badań wynika, że im większa ryba, tym większe stężenie w niej szkodliwych substancji – zjada mniejsze organizmy zawierające dioksyny, przez co trucizna pozostaje w jej organizmie.
Warto także wspomnieć, że hodowlane ryby są skupiskiem innych zanieczyszczeń spowodowanych skażeniem wód poprzez śluz i fekalia, w jakich żyją – rybom wtedy podaje się antybiotyki. Hodowlane baseny stają się wylęgarnią szkodliwego produktu, który następnie ląduje na sklepowych półkach. Gatunki hodowlane są o wiele większe od tych występujących w naturalnych środowiskach ponieważ do paszy dodawany jest hormon wzrostu. Dioksyny wykazują także działania rakotwórcze, a przez bardzo niski stopień rozkładu, możemy być narażeni na ich działanie jeszcze przez kilka najbliższych lat.
Co wybrać?
Odpowiedź jest prosta: wybierzcie łososia! Tyle że zamiast hodowlanego kupujmy te poławiane z naturalnych środowisk: mórz, oceanów i rzek. Te okazy są na pewno droższe, natomiast nie ma ryzyka wystąpienia w nich niepożądanych związków. Ryby odławiane z naturalnych środowisk są mniejsze nie tylko z braku hormonów wzrostu, lecz ze względu na to, że taka ryba sama musi zdobyć pokarm, spalając przy tym kalorie.
Bardzo istotny jest też kolor mięsa. Te pomarańczowe zawdzięczają taki właśnie odcień dzięki pancerzom skorupiaków jakie zjadają w oceanach. Zbyt intensywny kolor pomarańczowy występujący u łososi hodowlanych bierze się z dodawania do paszy astaksantyny (E161). By uniknąć tych wszystkich niechcianych dziwnie brzmiących związków wybierajcie tylko dzikie łososie.
Dopięcie na ostatni guzik
Skoro Już doszliśmy do wniosku, że lepiej wybrać dzikiego łososia, przydałoby się także wiedzieć, na co zwracać uwagę przy jego wyborze. Nie potrzeba tu wiedzy eksperckiej, wystarczy kilka faktów, aby z amatora stać się specjalistą! Świeże okazy powinny mieć jasną, matową skórę bez żadnych zanieczyszczeń. Nie powinny zawierać żadnego śluzu, który wskazywać może na złe warunki przechowywania. Skóra i mięso powinny być sprężyste i nie wydzielające żadnych niepożądanych woni. Ryba o swojej kondycji powie nam swoim spojrzeniem , ponieważ jeśli oczy są przejrzyste to znak, że wszystko z nią w porządku. Mglistych natomiast musimy unikać. Jeśli odchylisz skrzela to powinny się ukazać czerwone łuki skrzelowe. Jeżeli są pokryte śluzem bądź niepokojącym zanieczyszczeniem, podarujcie sobie zakup tego produktu.
Wybór świeżej ryby okazuje się być bardzo prosty, wystarczy sugerować się zmysłem wzroku i węchu, a jej zakup potoczy się bez zbędnych niespodzianek.
Jesteśmy pokoleniem konsumentów, które musi być czujne na każdym kroku, bo jak się okazuje nawet prosty zakup ryb nie jest w cale taki łatwy. Przeżyliśmy GMO, chorobę wściekłych krów, przeżyjemy również hodowlane łososie! Musimy tylko pozostać świadomi i rozważnie dokonywać zakupów. Bez cienia wątpliwości jesteśmy narażeni z każdej strony na szkodliwe działania nieznanych substancji i nie mam tu na myśli dopalaczy.
Co łączy dopalacze z łososiem hodowlanym? Czym tak naprawdę karmią nas wielkie koncerny spożywcze? Przeczytaj, co znaczy być zdrowym jak ryba!